Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Cookies".

x
wtorek, 9 sierpnia 2022 r.
  • varia
  • komiks
  • sztuka
  • Film
  • Książka
  • teatr
  • muzyka
  • newsletter
  • kontakt
  • partnerzy
  • ludzie
  • projekty
  • konkursy
  • o nas
 
Strona główna » Magazyn Splot » 03: Dokument » Myślenie rodzi sie w ruchu...

Myślenie rodzi sie w ruchu...

21.11.2008

Oryginalność treści i formy tekstów dostrzeżono – w specyficzny sposób – już na początku drogi pisarskiej Ryszarda Kapuścińskiego. Najpierw nie spodobały się władzy krytyczne uwagi o warunkach życia i pracy robotników w Nowej Hucie. Potem oburzano się na zarzut plagiatu wysunięty wobec Drozdowskiego, który w swym dramacie wykorzystał temat z reportażu Kapuścińskiego pt. Sztywny. Także po śmierci osoba i twórczość Kapuścińskiego budzą liczne kontrowersje, co jest dowodem na jego ciągłą obecność w kulturze i literaturze polskiej oraz światowej.

Oryginalność treści i formy tekstów dostrzeżono – w specyficzny sposób – już na początku drogi pisarskiej Ryszarda Kapuścińskiego. Najpierw nie spodobały się władzy krytyczne uwagi o warunkach życia i pracy robotników w Nowej Hucie. Potem oburzano się na zarzut plagiatu wysunięty wobec Drozdowskiego, który w swym dramacie wykorzystał temat z reportażu Kapuścińskiego pt. Sztywny. Także po śmierci osoba i twórczość Kapuścińskiego budzą liczne kontrowersje, co jest dowodem na jego ciągłą obecność w kulturze i literaturze polskiej oraz światowej.



Reporterska ciekawość świata to rzecz charakteru… Potrzebny jest tu nieustający niepokój, żądza odkrywania i poznawania. Wyostrzony zmysł postrzegania pozwala odbierać wszelkie impulsy, odczytać komunikaty bądź sygnały, często pojawiające się w oderwaniu od komunikacji werbalnej. Zanurzenie w świecie, który przyszło opisać jest jedynym sposobem na to, aby powstał w pełni rzetelny, rzeczowy i - co nie mniej ważne - przejmujący dokument. Dziennikarz , podróżnik czy korespondent musi stać się częścią społeczności, którą opisuje, znaleźć się w centrum zdarzeń, o których opowiada. Choć jest „przybyszem z zewnątrz”, winien dołożyć starań, by zatrzeć granice między „ja” a „oni”. Tego oczekuje redakcja, czytelnicy, wreszcie – odczuwa to sam doświadczony reporter.
Dla Ryszarda Kapuścińskiego (1932 – 2007) najbliższe rzeczywistości zawsze było opisywanie wydarzeń bieżących, takich w których można bezpośrednio uczestniczyć i dzięki temu w pełni oddać ich specyfikę, klimat, istotę. Pisząc, zawsze stykamy się z zagrożeniem spłaszczenia przeszłości, rozmywania historii, która jest przecież niesłychanie różnorodnym procesem, łączącym wiele elementów. Jeżeli patrzymy nań z dalszej perspektywy czasowej, to istnieje niebezpieczeństwo, że zobaczymy to wszystko spłaszczone i wyrównane. I wtedy te najróżniejsze elementy – nadzwyczajne i płaskie, i dobre, i złe – utworzą pewną przeciętną.
Zadebiutował jako reporter zbiorem tekstów poświęconych sytuacji w naszym kraju, zatytułowanym Busz po polsku i opublikowanym w 1962 roku. Następnie zajął się problematyką społeczeństw Afryki. W wyniku tych zainteresowań powstały Czarne gwiazdy (1963), Gdyby cała Afryka (1969), Jeszcze dzień z życia (1977), Cesarz (1978), Heban (1982). W tym samym roku co Cesarz ukazała się relacja Kapuścińskiego, który z perspektywy naocznego świadka ukazywał konflikt między Salwadorem a Hondurasem - Wojna futbolowa (1978). Lata siedemdziesiąte przyniosły także opis sytuacji społecznej w Ameryce Środkowej, zawarty w książce Chrystus z Karabinem na ramieniu (1975). Swoje przemyślenia o sytuacji za naszą wschodnią granicą, w postaci dyskretnej krytyki, przemycał Kapuściński już w roku 1968 w cyklu reportaży poświęconych południowym republikom radzieckim, panującym tam obyczajom i różnorodności kultur – Kirgiz schodzi z konia. Po dwudziestu pięciu latach od tego wydarzenia ukazało się Imperium¬ – reportaż o upadku ZSRR, napisany z perspektywy dwuletniej podróży po Związku Radzieckim.

[Kapuściński w licznych wywiadach ujawniał tajniki swojego warsztatu pisarskiego. Wyraźnie wyróżniał dwa etapy powstawania tekstów.]

Podróż a pisanie
Kapuściński wielokrotnie zwracał uwagę na dwojaki charakter swoich reportaży, które pojmował jako szczególnego rodzaju dyptyki. Pierwszą ich część (lub wersję) stanowiły relacje pierwotne, pisane dla Polskiej Agencji Prasowej – ze względu na swój charakter i ograniczenia techniczne – z konieczności skupiające się na faktach najistotniejszych, spektakularnych, najbardziej frapujących. Cała „reszta”, wszystkie ważne i dopełniające zdaniem autora szczegóły i niuanse, znajdowały miejsce dopiero w jego późniejszych książkach, będących niejako uzupełnieniem wcześniejszych informacji dla PAP.
Na szczególną uwagę zasługuje sam proces powstawania dokumentu. Autor Cesarza w licznych wywiadach ujawniał tajniki swojego warsztatu pisarskiego. Wyróżniał dwa etapy powstawania tekstów. Pierwszym było tzw. ładowanie akumulatorów – zbieranie informacji, obserwacje czy swobodne rozmowy z mieszkańcami wybranych terytoriów. Bez nagrań, początkowo także fotografii. Cały materiał autor Hebanu gromadził w swej pamięci, którą wspomagał niekiedy sporządzanymi na bieżąco krótkimi notatkami. Zrezygnował z wszelkich form elektronicznego utrwalania informacji, na rzecz większej naturalności i swobody rozmówców, którzy „w obecności” dyktafonu stawali się bardziej spięci, oficjalni, ostrożniej dobierali słowa, zmieniali nawet styl wypowiedzi.
Kapuściński wskazywał na rozdarcie i nieustannie towarzyszący „konflikt interesów”, wynikający z niemożności równoczesnego gromadzenia informacji i przelewania ich na papier. Z jednej strony sytuacja podróży jest zbyt cenna, żeby pisać , z drugiej zaś pisanie wymaga skupienia oraz wyciszenia, niemożliwych do osiągnięcia podczas wypraw w nieznane tereny. Wszystkie te zabiegi znajdują wyraz w oddawanych do rąk czytelnika tekstach, będących opowieściami o prostych, często skrajnie biednych i zaniedbanych ludziach, przytaczanymi – na tyle, na ile to możliwe – z perspektywy bohaterów reportaży. Następnie sens przytoczonych wypowiedzi, doświadczeń i poglądów swoich rozmówców autor „przekładał” na europejski sposób pojmowania. i opisywania świata.

[Nad karierę naukową czy pedagogiczną przedłożył jednak uczestniczenie w historii, która się toczy, na obserwowanie nierzadko dziejowych przemian – między innymi narodzin Trzeciego Świata.


„Sporny” obiektywizm
Nie bez znaczenia dla sposobu postrzegania rzeczywistości było historyczne wykształcenie Kapuścińskiego. Dawało mu bowiem określony warsztat, znajomość narzędzi badawczych oraz głęboką świadomość cykliczności i nieodwracalności pewnych procesów społecznych i politycznych. Nad karierę naukową czy pedagogiczną przedłożył jednak uczestnictwo w historii, która się toczy, na obserwowanie dziejowych przemian – między innymi narodzin Trzeciego Świata.
Takie podstawy teoretyczne połączone z niezwykłą pasją poznania oraz nadzwyczajną wręcz empatią, stały się przyczynkiem do powstania znakomitych dokumentów, barwnych reportaży, literackich fotografii świata z przełomu wieków XX i XXI. Sam Kapuściński miał tego świadomość, mówiąc: Wiedza i intuicja historyka to fundamentalne cechy każdego reportera. Dobre i złe dziennikarstwo można odróżnić łatwo – w dobrym dziennikarstwie oprócz opisu wydarzenia znajduje się również wytłumaczenie jego przyczyn. W złym dziennikarstwie istnieje sam opis, bez żadnych związków czy odniesień do kontekstu historycznego – relacja z nagiego wydarzenia, z której nie dowiadujemy się ani o jego przyczynach, ani o tym, co je poprzedziło.
Reportaż to gatunek z pogranicza literatury i publicystyki, skupiony zawsze na rzeczywistych wydarzeniach, znanych przez autora z autopsji lub z relacji świadków, uczestników, obserwatorów, a także ze źródeł i różnego rodzaju dokumentów. Słownikowa definicja reportażu podkreśla konieczność obiektywizmu – czegoś, co wedle Kapuścińskiego jest niemożliwe do osiągnięcia, bez względu na to, czy autor będzie bazował na własnych doświadczeniach, obserwacjach, odczuciach (z założenia subiektywnych) czy też skoncentruje się na relacjach świadków lub uczestników opisywanych zdarzeń. Specyfika ludzkiego postrzegania i zapamiętywania sprawia, że umysł „na gorąco” dokonuje selekcji i hierarchizacji, której tak naprawdę nie sposób uniknąć. Kapuściński niejednokrotnie przywoływał przykłady, ilustrujące jego tezę – często to samo zdarzenie czy fakt były zapamiętywane, a nawet interpretowane zupełnie odmiennie. Relacji i opinii było tyle, ile wypowiadających się osób. Tak więc dziennikarski czy reporterski obiektywizm pozostaje zaledwie słownikowym wyznacznikiem gatunku, który - w zetknięciu z rzeczywistością - bardzo szybko okazuje się nieosiągalny.
Rola empatii w procesie powstawania relacji oraz w budowaniu ich efektu końcowego jest u Kapuścińskiego nie do przecenienia; nadaje bowiem specyficznego charakteru jego reporterskim wypowiedziom. Przekreśla także realizację „spornej” kategorii obiektywizmu, przypisywanej gatunkowi, a odrzucanej przez autora.

Przekroczyć granicę
Charakterystyczny dla Kapuścińskiego sposób ukazywania rzeczywistości, wyłaniającej się z wielu przywoływanych szczegółów (odmalowanych z wyjątkową starannością, nieraz wręcz pietyzmem), osadzony jest w fascynacji autora francuską szkołą Annales oraz wywodzącymi się z niej twórcami, takimi jak Bloch, Braudel, Febver, którzy obraz całości budowali na podstawie wycinków rzeczywistości, a także wydobywali z dziejów elementy niezmiennie trwające przez dłuższy czas. Autor Imperium podkreśla istotną rolę ciągłości i mozolnego trwania, często pomijaną w opisach zdarzeń. Zwraca uwagę na fakt, iż dziennikarze koncentrując się głównie na zmienności zachodzących przemianach i procesów – skupiają się na rewolucjach, przełomach, rozgrywkach politycznych, pomijając zwykłych ludzi, których życie przeważnie nie ulega widocznym (a zwłaszcza szybkim) zmianom, a których kłopoty, postawy i mentalność w ogromnym stopniu wpływają na obraz społeczeństwa. Warto na chwilę zatrzymać się nad sposobem opisu, w tym także nad koncentracją na detalu, preferowaną przez reportera dla zbudowania i osiągnięcia właściwego obrazu całości. Dobrze ilustruje tę charakterystyczną cechę stylu Kapuścińskiego fragment Imperium, przywołujący przekraczanie granicy. Najpierw pojawia się opis zasieków, psów, żołnierzy, przeszukiwania wagonów, odprawy celnej - po czym następuje swoiste „zbliżenie”, porównywalne do użycia teleobiektywu. Nagle uwaga czytelnika skupia się na kaszy - I tu właśnie o tę kaszę będzie teraz chodzić. Bo najwyraźniej kasza należy, obok książek, do produktów najbardziej podejrzanych. Coś w kaszy widocznie jest, jakaś dwuznaczność, jakaś przewrotna, podstępna właściwość, jakaś zwodniczość, jakaś złudność, bo owszem, niby to kasza, ale przecież może okazać się, że to niezupełnie kasza, że to kasza, ale nie aż na sto procent. Dlatego celnicy wysypują całą kaszę na stół. Stół zaczyna się złocić i brunatnieć, wygląda jak rozpostarta przed nami makieta Sahary. Zaczyna się przesiewanie kaszy. Uważne, drobiazgowe przesiewanie w palcach.
Kapuściński nie ogranicza się do skonstruowanego w przemyślany sposób opisu, lecz stara się z zebranych faktów wysnuwać ogólniejsze refleksje. Celne spostrzeżenia posiadają niejednokrotnie uniwersalną wymowę. Dzieje się tak choćby w przypadku Cesarza, który przede wszystkim jest opowieścią o Etiopii, skonstruowaną na podstawie relacji dawnych dworzan cesarza i obserwacji toczącej się rewolucji; z drugiej jednak strony, to przecież liczne aluzje do sytuacji w Polsce za rządów Gierka.
Cechą charakterystyczną dokumentów Kapuścińskiego jest wyciąganie z jednostkowych obserwacji wniosków, dotyczących ogólnej kondycji człowieka. Ma to miejsce między innymi w Imperium, gdzie przy okazji podróży koleją transsyberyjską autor snuje refleksje nad istotą przekraczania granic: Pociąg kolei transsyberyjskiej, który wyruszył poprzedniego dnia z Pekinu i odbywa dziewięciodniową podróż do Moskwy, wjeżdża od strony Charbinu, na stację graniczną ZSRR - Zabajkalsk. Zbliżenie się do każdej granicy zwiększa w nas napięcie, podnosi emocje. Ludzie nie są stworzeni do życia w sytuacjach granicznych, unikają ich lub starają się od nich jak najszybciej uwolnić. A jednak człowiek wszędzie je napotyka, wszędzie widzi i czuje (…) Ta wrażliwość na sprawę granic, ten niestrudzony zapał, żeby je ciągle wytyczać, poszerzać lub bronić, jest cechą nie tylko człowieka, ale całej przyrody ożywionej, wszystkiego, co się porusza na lądzie, w wodzie i powietrzu.

Wymaga to zapewne nie lada odwagi, świadomości i pogodzenia się z faktem, że z niektórych podróży można już nie wrócić...

Praca reportera wymaga od dziennikarza określonych predyspozycji. Specyficzna musi być jego konstrukcja fizyczna i psychiczna. Sam Kapuściński wymienia osiem podstawowych warunków, które należy spełniać jednocześnie, aby odnaleźć się w roli korespondenta. Są to: zdrowie fizyczne, odporność psychiczna, ciekawość świata, znajomość języków, umiejętność podróżowania, otwartość wobec innych ludzi, kultur i trzeba mieć pasję, a przede wszystkim starać się myśleć – przekonuje autor. Przyjrzyjmy się więc kolejno każdej z podanych kategorii.

Zdrowie fizyczne
O niezwykle potrzebnej, nieodzownej kondycji oraz wytrzymałości zdrowotnej Kapuściński wspomina nie raz. Podkreśla konieczność ciągłego przemieszczania, przebywania w trudnych warunkach mieszkaniowych, nierzadko brak solidnego wyżywienia. Nieustające narażanie zdrowia i życia spowodowane jest z jednej strony zmianą klimatu, odmienną florą bakteryjną spożywanych posiłków czy płynów, zagrożeniem związanym z licznymi chorobami zakaźnymi oraz atakami jadowitych zwierząt. Z drugiej strony uczestniczenie w zamieszkach, rewoltach, działaniach zbrojnych, które w oczywisty sposób mogą doprowadzić do utraty życia. Kapuściński wychodzi z założenia, że nie powstanie dobry reportaż, pisany z perspektywy czterogwiazdkowego hotelu czy eksterytorialnej placówki dyplomatycznej. Narażanie życia lub zdrowia, doświadczenie niewygód lub trudu, wchodzenie w przysłowiowe „oko cyklonu” - to konieczność, ryzyko zawodowe, bez podjęcia którego nie sposób kompetentnie wywiązać się z powierzonego zadania. Nawet zdobycze cywilizacyjne, które powinny te niedogodności ograniczać, nieraz paradoksalnie się do nich przyczyniają. Pisze o tym Kapuściński, na początku swojej opowieści o Afryce, w Hebanie, gdzie pokazuje jak przez lata zmienił się styl i sposób podróżowania. Dawniej pokonywanie znacznych odległości zajmowało odpowiednio dużą ilość czasu, bowiem przeważnie odbywało się na piechotę. Dawało to czas na przyzwyczajenie organizmu do zmian klimatycznych, oswojenie z nowymi warunkami funkcjonowania. Dzisiaj nie zostało nic z tych gradacji! Samolot gwałtownie wyrywa nas ze śniegu i mrozu i jeszcze tego samego dnia rzuca w rozpaloną otchłań tropiku. Nagle, ledwie przetarliśmy oczy, jesteśmy wewnątrz wilgotnego piekła.

Odporność psychiczna
Ta ważna cecha znów związana jest z potrzebą przebywania w centrum zdarzeń, opisywania ich i poznawania z autopsji. Wymaga to zapewne nie lada odwagi, świadomości i pogodzenia się z faktem, że z niektórych podróży można już nie wrócić, a także zaufania do spotykanych na nieznanych ziemiach ludzi. Autor Cesarza niejednokrotnie podkreśla, że reportaż jest efektem pracy zbiorowej, że nie powstałby bez pomocy wielu obcych, raz tylko napotkanych osób. Ludzi, poświęcających swój czas, by opowiedzieć historie, których byli świadkami; udzielających schronienia i strawy, nierzadko też narażających życie, by pomóc przybyszowi z dalekiego kontynentu. Kapuściński w jednym z wywiadów wspomina korespondentów, którzy wiele czasu poświęcali na zażywanie różnego rodzaju lekarstw, mających uchronić ich przed licznymi chorobami, na które byli narażeni. Zaraz potem komentuje, że nie byli w stanie stworzyć dobrego reportażu, gdyż panował nad nimi strach i ciągła obawa o własne życie. Nie mogli więc z należytą uwagą skupić się na obserwacji rozgrywających się wokół wydarzeń. Kapuściński podkreśla, że każdy reporter odczuwa strach, jest to bowiem nieodzowny element jego zawodu (i ludzkiej natury). Najistotniejsze jest jednak panowanie nad tego rodzaju emocjami, odczuciami i oswajanie ich.

Ciekawość świata
Najsilniejszą motywacją do podejmowania trudnych wyzwań jest ciekawość. Ona warunkuje wykonywanie zawodu reportera, jest motorem napędzającym wszelkie jego działania. Książki Kapuścińskiego są właśnie wyrazem takiego podejścia do zawodu korespondenta. Przywołują zdarzenia, ludzi i miejsca poznawane „od środka”. Precyzja i rzeczowość relacji wynikają z filozofii życiowej, która kazała Kapuścińskiemu najpierw osobiście zaznać wszystkiego, o czym później napisał i czego w formie plastycznego obrazu dostarczył czytelnikom, będąc dla nich często jedynym lub przynajmniej istotnym źródłem wiedzy o życiu mieszkańców Afryki czy Azji. To właśnie ciekawość nie pozwalała w pełni oddać się pracy literackiej, wciąż „gnając” autora w nowe miejsca, gdzie poznawał nowych ludzi i kultury czy obserwował przemiany, jakie zaszły w odwiedzanych przed laty rejonach świata. To ona wprowadzała dysonans między pragnieniem ciągłego odkrywania oraz potrzebą zapisywania swoich spostrzeżeń i obserwacji.

Znajomość języków
W pracy reportera nieodzowną właściwością jest wyśmienity słuch, gwarantujący stworzenie rzetelnego i rzeczowego dokumentu. Wraz z obserwacją dostarcza niezbędnych do opisania danej sytuacji faktów. Wedle Kapuścińskiego reporter winien zwracać uwagę nie tylko na to, co mówią jego rozmówcy, ale także w jaki sposób to czynią. Zagadnienie języka staje się coraz większym problemem. Wynika to z faktu, że mieszkańcy poszczególnych części i regionów globu kładą duży nacisk na porozumiewanie się własnym językiem, odcinając się tym samym od języków innych, co nie pozostaje bez wpływu na kontakty z obcokrajowcami. Kapuściński podkreśla, że bardzo często dziennikarz znajduje się w kraju, którego języka nie zna. Często więc nie sposób porozumieć się z innymi czy rozeznać w aktualnej sytuacji (nie zawsze bowiem ma do dyspozycji tłumacza). Dlatego też traktuje język jako pojęcie szersze – Dla mnie językiem jest sytuacja, są gesty, barwa, kształt. Odbieram informacje nie tylko z tego, co ktoś mówi – lecz z całego pejzażu, klimatu, ze sposobu zachowania ludzi, z tysiąca szczegółów. To wszystko mówi, ta cała rzeczywistość, która mnie otacza. I mówi nie językiem, który wyraża się słowem, ale swoim językiem symboli, znaków. I później z tego buduję, odtwarzam sobie tę rzeczywistość.

Otwartość wobec innych ludzi i kultur
Tworzenie dokumentów pojmował Kapuściński jako pracę translatorską, polegającą na tłumaczeniu specyfiki danej kultury, której cechy charakterystyczne, często nieznane i zadziwiające, miały być przekładane i przenoszone na grunt kultury europejskiej. Nie lada utrudnieniem miał być eurocentryzm oraz idące za nim ograniczenie widzenia i pojmowania świata, a także swego rodzaju zamknięcie i nieufność wobec tego, co nowe, nieznane, dalekie – które to cechy charakteryzują mieszkańców naszego kontynentu. Postrzeganie świata jako jednej, wielkiej, choć zróżnicowanej rodziny ludzkiej, wpływało na sposób, w jaki Kapuściński opisywał i „tłumaczył” społeczności, zwyczaje czy wydarzenia z jakimi się stykał. Starał się dementować utrwalone w kulturze europejskiej stereotypy; ukazywać mieszkańców innych, odległych części świata, jako ludzi zarówno bardzo podobnych do nas, choć także często zupełnie odmiennych. Podkreślał wpływ i przenikanie się różnorodnych kultur, niejednokrotnie na pozór bardzo od siebie odległych, oraz konieczność tworzenia stosunków nie zależności i podległości, ale porozumienia i partnerstwa. Po raz kolejny jego filozofia życiowa, a także pewne poczucie misji związanej z przybliżaniem Europejczykom kultur, o których niewiele wiedzieli i często nie chcieli wiedzieć, przekładała się na formę literackiej wypowiedzi. Migotliwe, zaledwie naszkicowane obrazy (np. w Hebanie) tworzą wspólną całość, z której wyłania się obraz Afryki daleki od stereotypowego, europejskiego pojmowania. Moją główną ambicją – powiedział w jednym z wywiadów Kapuściński ¬– jest pokazać Europejczykom, że nasza mentalność jest bardzo eurocentryczna, że Europa, a raczej jej część, nie jest jedyna na świecie. Że Europa jest otoczona przez niezmierną i wciąż wzmagającą się różnorodność kultur, społeczeństw, religii i cywilizacji. Życie na planecie, na której jest coraz więcej wzajemnych powiązań, wymaga tej świadomości i dostosowania się do radykalnie nowych warunków globalnych.

Pasja i myślenie

Sama pasja nie wystarczy, by kompetentnie wywiązywać się z podjętej misji, musi nieustannie towarzyszyć jej myślenie.

Oprócz pasji, nie ma innego powodu, żeby to robić – mówił o zawodzie reportera Kapuściński. To pasja wciąż pcha do podejmowania nowych wyzwań, niebezpieczeństw, do rezygnacji z „domowego ciepła”, porzucania w kącie „miękkich kapci codzienności”. Sama jednak pasja nie wystarczy, by kompetentnie wywiązywać się z podjętej misji, musi nieustannie towarzyszyć jej myślenie - skupione na konkretnej sytuacji, człowieku, miejscu, ale równocześnie obejmujące szerszy kontekst historyczny, geopolityczny i społeczny. Relacje Kapuścińskiego są wielopoziomowe – opierają się na osobistych obserwacjach i doświadczeniach autora, bazującego na własnej wiedzy, a także na dostępnym w danym momencie historycznym stanie badań oraz zasobie informacji na konkretny temat.
***
Reportaże Kapuścińskiego zaczynają się jako teksty wypełniające akuratnie reguły poetyki gatunku, ale im dalej, tym więcej tam świadomości, że reporter nie tylko opisuje świat i zdarzenia w nim zachodzące, ale również wchodzi w interakcję ze swymi rozmówcami jako człowiek z innego kręgu kulturowego. A także w istocie rzeczy kreuje swoją wizję świata, buduje dynamiczny obraz, w którym dramatyzmowi samych zdarzeń towarzyszy dramatyzm wynikający z zastosowanych form literackich, z tego, że wchodzą one w dialog z całością literatury, a przez nią – z historią ludzkości. Najlepiej tej świadomości dowodzi ostatnia wielka książka reporterska Kapuścińskiego, „Podróże z Herodotem".

Niekiedy Kapuściński zdaje się kreować przedstawianą czytelnikowi rzeczywistość, co w oczach komentatorów jego twórczości staje się zarzutem.

Wyróżniającą cechą stylu Kapuścińskiego - a przy okazji, zdaniem autora Hebanu, zbawienną dla każdego reportera – jest prostota, oszczędność i powściągliwość, szczególnie istotna przy opisie uczuć, pozwalająca uniknąć emocjonalnego bałaganu.

Tropikalny barok?
Tradycyjna, momentami nieco gawędziarska narracja sprawia, że książki „cesarza reportażu” po prostu dobrze się czyta. Pisze długimi, zgrabnymi okresami zdaniowymi, zachowuje odpowiednią kompozycję i tak istotny w jego przeświadczeniu rytm opowieści. Widać, że jego relacje w wersji książkowej pisane są z pewnej niezbędnej perspektywy czasu, dzięki temu są uporządkowane i przemyślane. Autor nieustannie odwołuje się do własnych doświadczeń, nawiązuje do motywów zakorzenionych w literaturze, kulturze, a nawet zbiorowej świadomości społeczeństw. Jego wypowiedzi niezmiennie cechuje duży subiektywizm ocen, sądów oraz diagnoz. Niekiedy Kapuściński zdaje się kreować przedstawianą czytelnikowi rzeczywistość, co w oczach komentatorów jego twórczości staje się zarzutem. Taką niepochlebną opinię na temat jego pisarstwa przytacza Maria Janion: John Ryle, sam będący antropologiem i współreżyserem filmu dokumentalnego o sudańskim plemieniu, surowo ocenił obydwa utwory. (…) Ryle, uwzględniając również opinie afrykańskich badaczy oraz reporterów, wskazał na "niewiarygodność opisów", "dziwne błędy informacyjne", "mylenie podstawowych faktów", "niepoprawność twierdzeń", "bezlik błędów, drobnych, ale w efekcie skumulowanych". Być może wynikły one z pozorności uprawianej przez Kapuścińskiego etnografii i politologii. Ryle nie odmawiał autorowi Hebanu powabu stylu, a także żywej empatii wobec ludzi, o których pisze. Ale - jak podkreśla - sam Kapuściński w pewnym momencie daje do zrozumienia, że nie tworzy przewodnika po rzeczywistości, lecz kreuje mit, rzekomo uzasadniony tym, że Afrykanie nie mają żadnych dokumentów ani zapisów historycznych, a poszczególne generacje zmieniają przekazane wersje swych dziejów (co nie jest prawdą, gdyż dowiedziono, iż historia przekazywana ustnie może być chronologicznie ścisła, a tradycyjne genealogie są precyzyjne). W rezultacie w Hebanie powstaje nie reportaż z rzeczywistości, lecz relatywistyczna wizja wyimaginowanej Afryki w stylu tropikalnego baroku. Takie opinie nie bez powodu wzbudzają wiele kontrowersji, w zasadzie nierozstrzygalnych dla zwykłego czytelnika, który z perspektywy laika styka się z twórczością Kapuścińskiego. Jedyną kompetentną formą weryfikacji byłaby podróż śladami autora, choć upływający czas także wpływa na zmianę opisywanej wcześniej rzeczywistości.

Nowa jakość reportażu
Bez względu na słuszność, przytoczone opinie krytyczne są jeszcze jednym dowodem na to, jak trudnym i wymagającym przedsięwzięciem jest pisanie dokumentu. Reporter jest bowiem znacznie skrupulatniej rozliczany ze swojej rzetelności i precyzji wypowiedzi, gdyż kształtuje poniekąd obraz rzeczywistości, z którą zdecydowana większość jego czytelników nigdy nie będzie miała okazji zetknąć się osobiście. Staje się tym samym swego rodzaju wyrocznią, decyduje o sposobie pojmowania oraz wyobrażeniach na temat opisywanych miejsc, ludzi i zdarzeń. Nieco ciężaru „zdjęła” współcześnie z dokumentalistów telewizja, która przekazując odbiorcom obrazy, pozostawia większą możliwość samodzielnej interpretacji obserwowanych wydarzeń. Warto tu jednak zauważyć, że są to przeważnie urywki czy wycinki rzeczywistości, które nie pozwalają na stworzenie kompletnego wyobrażenia lub opinii na wybrany temat.
Kapuściński w jednym z reportaży z końca lat pięćdziesiątych opowiadał o górnikach, przewożących trumnę z ciałem kolegi zabitego w tragicznym wypadku. Dialog wydrukował w 1961 roku dramat Bohdana Drozdowskiego pt.: Kondukt. Ze względu na uderzające podobieństwo treści Kapuściński wraz z redakcją Polityki zarzucili Drozdowskiemu plagiat. Debata prasowa jaka rozgorzała wokół tej sprawy (zakończona werdyktem ZG Związku Literatów Polskich – temat nie może być przedmiotem wyłączności autora) zwróciła uwagę na nową jakość- reportaż literacki. Okazało się, że nie jest to tylko rozbudowana informacją prasowa, ale posiada własny styl, indywidualny charakter oraz pozostałe cechy włączające go do literatury pięknej. W ten oto sposób Kapuściński przyczynił się do nobilitacji dokumentu, do uznania jego walorów estetycznych na równi z docenianymi dotąd wartościami poznawczymi. Zapewnił mu więc stałe miejsce w gronie gatunków literackich, sobie zaś niezachwianą pozycję „cesarza reportażu”.



------
Przypisy:
R. Kapuściński, Autoportret reportera, Kraków 2007, s. 29.
Ibidem, s. 11.
Ibidem, s. 19.
P. Kuncewicz, Agonia i nadzieja, Warszawa 1994, s. 104.
R. Kapuściński, op. cit., s. 30.
Ibidem.
Op. cit., s. 45.
Op. cit., s. 51.
Op. cit., s. 19, 20.
Ibidem.
http://serwisy.gazeta.pl/kapuscinski/1,23083,450973.html?as=2&startsz=x
P. Kuncewicz, op. cit., s. 104.
http://serwisy.gazeta.pl/kapuscinski/1,23083,450973.html?as=2&startsz=x
R. Kapuściński, op. cit., s. 32.
R. Kapuściński, Heban, Warszawa 2001, s. 7.
R. Kapuściński, Autoportret reportera, Kraków 2007, s. 49, 50.
Op. cit., s. 21.
Op. cit., s. 13.
Op. cit., s. 14.
J. Jarzębski, Życie w błysku, „Tygodnik Powszechny” 5/2007.
M. Janion, Niesamowita Słowiańszczyzna, Kraków-Opole 2007, s. 229-230



Bibliografia:

Drewnowski T., Literatura polska 1944-1989. Próba scalenia, Kraków 2004.
Janion M., Niesamowita Słowiańszczyzna, Kraków-Opole 2007.
Jarzębski J., Życie w błysku, „Tygodnik Powszechny” 5/2007.
Kapuściński R., Autoportret reportera, Kraków 2007.
Kapuściński R., Busz po polsku, Warszawa 1990.
Kapuściński R., Cesarz, Warszawa 1978.
Kapuściński R., Heban, Warszawa 2001.
Kapuściński R., Szachaniszach, Warszawa 1994.
Kuncewicz P., Agonia i nadzieja, t. V, Warszawa 1994.
Stabro S., Literatura polska 1944-2000. W zarysie, Kraków 2005.
http://www.kapuscinski.info/.
http://serwisy.gazeta.pl/kapuscinski/0,0.html

Share |
« powrót
wydawca reklama polityka prywatności polityka cookies sitemap