Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Cookies".

x
środa, 17 sierpnia 2022 r.
  • varia
  • komiks
  • sztuka
  • Film
  • Książka
  • teatr
  • muzyka
  • newsletter
  • kontakt
  • partnerzy
  • ludzie
  • projekty
  • konkursy
  • o nas
 
Strona główna » Magazyn Splot » 03: Dokument » Mniej magiczny Hugo Pratt (El Glaucho, Pratt, Manara)

Mniej magiczny Hugo Pratt (El Glaucho, Pratt, Manara)

16.11.2008

Komiksy Hugo Pratta charakteryzuje pewna magia. To magia chłopięcych marzeń, niesamowitych przygód, dalekich lądów, snów o wolności i niezależności. Magia marzeń owianych sentymentalną nutą, do których wraca się z przyjemnością, choć przecież wiemy, że nigdy nie mogą się spełnić.

Komiksy Hugo Pratta charakteryzuje pewna magia. To magia chłopięcych marzeń, niesamowitych przygód, dalekich lądów, snów o wolności i niezależności. Magia marzeń owianych sentymentalną nutą, do których wraca się z przyjemnością, choć przecież wiemy, że nigdy nie mogą się spełnić.




Opowieści Pratta są proste, ale w tej prostocie ukryta jest tęsknota, którą odczuwa chyba każdy – do świata trochę bardziej zwariowanego, zabawniejszego, szybszego. Do świata poszukiwaczy przygód i marzycieli. Czytając Balladę o słonym morzu można odnieść wrażenie, że oto powróciliśmy do świata dzieciństwa. Ale już nie jako dzieci, lecz jako dorośli.


Ten romantyzm jest i w El Gaucho. O ile jednak Corto Maltese pochłaniał czytelnika całkowicie, nie pozwalając oderwać się od lektury, o tyle El Gaucho chwilami męczy. Rozczarowuje niedbała, naprzemian przyspieszająca i zwalniająca fabuła. Sprawia wrażenie niechlujnej, potraktowanej po macoszemu. Pratt opowiada historię życiowych rozbitków, rozpaczliwie poszukujących swojego miejsca. To postacie zazwyczaj spychane na margines. Los wiąże ich życie z konfrontacją pomiędzy masońskimi lożami i dziejami walki o niepodległość Argentyny. Jednak ci bohaterowie pozbawieni są ostrości – nie uraczymy tu ani jednej postaci na miarę niesamowitego Rasputina. Owszem, jest coś romantycznego i pociągającego w garbusie, sentymentalnym młodzieńcu Tomie, czy marzącym o wolności zabijace, ale to nie to. I jedynie irlandzka prostytutka Molly przez moment przypomina nam o wielkości swojego stwórcy – wierzymy w nią, w jej ciągłą walkę o niezależność i szczęście, w jej marzenia o pięknym życiu.


Historię zobrazował Milo Manara, a jego rysunki jak zwykle są piękne i szczegółowe. I jak zwykle to kobiety są w centrum zainteresowania. Nikt tak jak Manara nie oddaje przypadkowego erotyzmu kryjącego się w prostych kobiecych gestach. Nikt też nie potrafi tak trafnie sportretować innej strony kobiecości – tej wyzywającej, wyzwolonej, wulgarnej. Kobiety Manary są wolne, bo pozbawione fizycznych zahamowań. Seksualność jest ich bronią, własnością. Mężczyźni, którym wydaje się, że je posiedli, w rzeczywistości są przez nie wykorzystywani. Ale jest i skaza. Bo czy kobiety Manary to coś więcej niż ciała? Wszystkie kuszą, wyginają się. Wszystkie przemieniając się na oczach czytelnika w obiekty seksualne zostają do swej seksualności zredukowane.


Pomimo tych wad są w El Gaucho momenty piękne. Jak scena tańca, kiedy irlandzkie dziewczyny na moment przestają być dziwkami, a stają się prostymi dziewczynami, o których marzą prości chłopcy. Albo przerażająco prawdziwe, pozbawione romantyzmu zakończenie.


El Gaucho to komiks nierówny. Świetnie narysowany, pociągający, miejscami magiczny, ale jakby niedokończony, jakby jedynie naszkicowany, po lekturze umykający z pamięci.





Hugo Pratt, Milo Manara
El Gaucho
Egmont
06/2007





Share |
« powrót
wydawca reklama polityka prywatności polityka cookies sitemap