Z czego robi się parówki? (Człowiek Paroovka: Dorysuj mu wąsy, Lachowicz, Kuczma)
16.11.2008
Kontynuacja przygód Człowieka Paroovki to pozycja znakomita, która nie sięga jednak szczytów absurdalnego humoru, co było osiągnięciem jej poprzedniczki.
Kontynuacja przygód Człowieka Paroovki to pozycja znakomita, która nie sięga jednak szczytów absurdalnego humoru, co było osiągnięciem jej poprzedniczki.
Marek Lachowicz (scenariusz i rysunki) oraz Tomasz Kuczma (kolor) mogą mieć pretensje tylko do siebie, że zrobili tak znakomity album, jakim był Człowiek Paroovka vs. Grand Banda,. W kategorii garmażeryjnego humoru duet twórców postawił poprzeczkę tak wysoko, że każdy kolejna próba jej przeskoczenia z góry skazana jest na niepowodzenie.
Nie znaczy to, że kontynuacja przygód Człowieka Paroovki jest komiksem przeciętnym, bo tak nie jest! To pozycja znakomita, która nie sięga jednak szczytów absurdalnego humoru, co było osiągnięciem jej poprzedniczki.
Człowiek Paroovka: Dorysuj mu wąsy nie jest tak klarownie i symetrycznie podzielona jak poprzedni album. Tam, 32 strona to wyraźna granica między dosadnym, paroovkowym dowcipem, kpiącym z amerykańskiego bohatera, a tyle subtelnym, co irracjonalnym humorem właścicielek moherowych beretów, Kazi i Mirki, błyskotliwie spuentowanych. Spotkanie Człowieka Paroovki z Gangiem Wąsaczy jest bardziej jednorodne pod tym względem. Lachowicz dysponuje niesamowicie absurdalnym poczuciem humoru, z którego w swym komiksie robi wspaniały użytek tak słowny, jak i graficzny. Do najlepszych momentów drugiej Paroovki należą historie, czyli pojawienie się postaci Ołówka i wątek podroży w czasie. Nawiasem mówiąc polscy autorzy (vide Mutująca Teczka) ostatnio często wysyłają swoich narysowanych bohaterów tam, gdzie jeszcze żadna narysowana postać nie dotarła czyli… poza strony komiksu.
Oprawa graficzna godna jest najwyższego uznania. Eleganckie, stylistyką nawiązujące do amerykańskich kreskówek spod znaku Cartoon Network, utrzymane w żywej, równie kartonowej kolorystyce doskonale pasują do opowiadanych dowcipów. Szkoda tyko, że Markowi Lachowiczowi przyszło żyć w Polsce. Gdyby urodził się w jakimś cywilizowanym kraju, z talentem, jakim dysponuje mógłby spokojnie utrzymywać się z animacji, a nie po godzinach męczyć się nad komiksami.
Nie, kończąc tę recenzję nie będę próbował opowiedzieć jakiegoś paroovkowego dowcipu. Próba bycia zabawnym przy Marku Lachowiczu może Was tylko zniechęcić do kupna Człowieka Paroovki. W końcu to jego działka i trzeba przyznać, że jest w tym znakomity.
Marek Lachowicz, Tomasz Kuczma
Człowiek Paroovka: Dorysuj mu wąsy
Kultura Gniewu
10/2007
« powrót